Witajcie :)
Dziś pokażę Wam króciutko jak wyglądała moja pierwsza prawdziwa tegoroczna wyprawa na jagody:)
Tak PRAWDZIWA, bo poprzednia skończyła się fiaskiem .
Rano rowerkiem z mężem którego udało mi się namówić ruszyliśmy:
Po godzinnej jeździe trafiliśmy w las:
Dość szybko przemoczyłam nogi, ale tak to jest jak robi się na kolanach:)
I zbieranie...
"Zbierak" męża:) |
Suma sumarum wyszło nam 8 litrów :)
Jak na pierwszy raz, warunki i ograniczenia czasowe nieźle.
Jeszcze chcę weekend wykorzystać w tym samym celu ,jagodowe dżemiki za mną chodzą .
Pozdrawiam Was cieplutko.
Malinka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz